Dlaczego kitesurfing BIG AIR stał się tak popularny w ostatnich latach?

Kitesurfing jest sportem stosunkowo młodym. Można powiedzieć, że ojcowie założyciele tej dyscypliny, ciągle pływają z nami na spotach i już nieco bardziej biernie, obserwują jej rozwój. Początkowo ograniczenia sprzętowe i brak doświadczenia powodowały, że pionierzy kitesurfingu pływali skupiając się głównie na podskokach i obrotach oraz na ujeżdżaniu fal i wybijaniu się z nich w powietrze. Stosunkowo niewielki arsenał znanych sztuczek oraz toporność pierwszych zestawów ograniczały możliwości i popularnym pragnieniem stało się „wyskoczyć jak najwyżej, wylądować – przeżyć”. Wtedy jeszcze, nikt nie rozróżniał osobnych styli wewnątrz kitesurfingu, ot była to jedna nowa i niezwykle interesująca dyscyplina. Dziś to samo pragnienie i jego realizację nazywamy: BIG AIR’em. Jest to nic innego jak odmiana kiteboardingu podczas której uprawiania interesuje nas przede wszystkim wysokość i ekstremalność manewru. Zarówno podejście, liczba kombinacji w obrotach ciałem deską i latawcem, sposoby mierzenia wysokości jak i sprzęt, przebyły niewyobrażalną drogę. W poniższym artykule, postaramy się ją przedstawić, ale skupimy się najbardziej na czasach obecnych, tak abyś po lekturze tego tekstu swobodnie poruszał się po big air’owym świecie. 

Krótka historia kitesurfingu i początki Big Air.

Wiek i początki używania przez ludzkość latawców są praktycznie nie do zbadania. Pierwsze wzmianki o latawcach są zadziwiająco stare, datowane są na 9500–9000 lat przed naszą erą. Pochodzą one z Indonezji, konkretnie z jaskiń na wyspie Muna i są używane przez lud o tej samej nazwie do dziś. Nie da się jednak udowodnić tezy, że są to pierwsze latawce w historii. Kto wie, może jakiś ponadczasowy neandertalczyk puszczał sobie latawce zrobione z liści palmowych? Tego nie dowiemy się raczej nigdy, możemy jednak założyć, że kite potrzebny do pływania różni się znacząco od zabawkowego latawca. Takie latawce zdolne nie tylko do zabawy, działań artystycznych czy religijnych, są prawdopodobnie wynalazkiem Chińczyków. Jak w poprzednim przypadku i tu ciężko o sprecyzowaną datę i miejsce, niemniej jednak Azjaci mieli dominujący wpływ na rozwój pierwszych latawców i używanie ich w celach napędowych. Legendy o Azjatyckich żeglarzach wykorzystujących żagle zawieszone na niebie są starsze niż nasza era. Bez wątpienia Chińczycy eksperymentowali zarówno z zastosowaniami latawców, jak i materiałami czy cechami konstrukcyjnymi. Doszli oni do niezwykłej wprawy potrafiąc zawiesić na niebie wielometrowe modele zwierząt. Któż nie kojarzy słynnych latawców w kształcie smoków lub owadów? Jednak dalej ciężko sobie wyobrazić surfera ujeżdżającego fale za pomocą latawca w kształcie borsuka… Kiedy powstały zatem pierwsze konstrukcje na to pozwalające? Trzeba było poczekać aż do roku 1977, kiedy to Gijsbertus Adrianus Panhuise staje na desce windsurfingowej i napędza zestaw latawcem. Nie zyskał on wówczas ani sławy ani pieniędzy, lecz historia osadziła go w roli twórcy kitesurfingu. To zaszczytne miano, nie pomogło jednak zyskać tytułu ojca big air’u. Latawce zdolne do wynoszenia ludzi nad wodę i ich stosunkowo bezbolesnego odkładania z powrotem to konstrukcje pompowane. Takie, które dziś królują na wszystkich akwenach świata. Dzieje się to w roku 1984 za sprawą braci Dominiqua i Bruno Legaignoux. Patent swój nazywają WIPIKA (Wind Powered Inflatable Kite Action).

Pierwszy sprzęt do kitesurfingu Dominique Legaignoux pionier kitesurfingu

Niestety, sam latawiec nie pozwolił na bezpieczne i kontrolowane skoki. Do tego potrzebna była jeszcze odpowiednia deska, a taką stała się pierwsza seryjnie produkowana deska kierunkowa firmy F-one. Miało to miejsce w tym samym roku (1997) w którym powstał 4 linkowy bar, na którego podobieństwo konstruowane są bary do dziś. No dobra, mamy już zestaw który da się wystartować z wody po upadku, jest przewidywalny w sterowaniu a deska radzi obie doskonale z pływaniem pod wiatr i z wiatrem. Dla nas jest to początek ery big airu. Od tej pory można mówić o lotach w powietrzu, które są powtarzalne i można je systematycznie trenować. Dodatkowo, z takim sprzętem o wiele więcej osób mogło zacząć uprawiać kitesurfing, co znaczącą przyczyniło się do postępu wewnątrz dyscypliny. Nie twierdzimy, że wcześniej nie widywano manewrów które można by pod big air podpiąć, jednak jeśli na osi czasu ustawić punkt „zero” to czas w którym można było te dyscyplinę w miarę bezpiecznie rozwijać jest chyba dobrym momentem. 

Raphael Salles pionier kitesurfingu

Pierwsze lata współzawodnictwa to w świecie kitesurfingu zawody KOA (King Of Air) obecne (KOTA – King Of The Air). Od roku 2000 do dziś zawody przeszły niezwykłe przeobrażenie. Zmieniało się podejście do organizacji, zmieniały się miejsca i podejście zawodników do manewrów.

Początkowo można było zauważyć, że persony takie jak Flash Austin czy Robby Naish uprawiały kitesurfing w stylu który dziś nazywamy old school/ big air. Inni zawodnicy jak na przykład Lou Wainman korzystali z mocy latawca w sposób który dziś zostałby nazwany freestyle/wakestyle. Wtedy nie było jeszcze sprecyzowanych kryteriów sędziowania, ale naturalnym było to że największym podziwem cieszyły się skoki najwyższe. Dziś nota sędziowska na zawodach King Of The Air aż w 70% zależy od wysokości manewru. Wtedy jednak mieliśmy do czynienia z tak dynamicznym rozwojem branży, że style dopiero się formowały, a na zawodach doceniano jakość manewru a nie jego „przynależność”. Dopiero w latach późniejszych doszło do odseparowania styli w ramach zawodów, część zawodników poszła w manewry „un-hooked”, część w „Big Air”.

Pierwsze edycje KOA organizowano na Hawajach. W 2005 roku, rozegrano ostatnią Hawajską edycję imprezy, aby po ośmiu latach przerwy powrócić w innym miejscu z niespotykanym dotychczas w świecie kajtowym rozmachem. Republika Południowej Afryki stała się nowym domem dla KOTA. W 2018 roku zmieniono plażę i zawody dalej rozgrywają się w RPA, ale w samym centrum kitesurfingowego życia w Cape Town. Plaża „Kite Beach” została wybrana na miejsce docelowe i niewiele wskazuje, że to się zmieni. Dzieje się tak z kilku przyczyn, pierwszą z nich jest bliskość miasta, drugą niesamowite widoki ze słynną „Table Mountain” w tle. Trzecią przyczyną są warunki falowo-wiatrowe, pozwalające na najwyższe i najbardziej ekstremalne loty. A takie loty są bez wątpienia skokiem na kajcie, z jego równoczesnym obrotem o 360’ w oknie wiatrowym.

Zawody Red Bull King of The Air

Manewr ten nazywa się kiteloopem lecz wykonany bardzo wysoko i z „piekielną” mocą, zmienia się w „megaloop’a”. I tutaj pojawia się nazwisko pewnego szalonego Holendra – Lenten, Ruben Lenten. Ten pasjonat kitesurfingu wywarł gigantyczny wpływ na całą dyscyplinę jaką jest big air. Jego podejście do tego sportu, było na ówczesne czasy czymś nie do pomyślenia. Młodzieniec wybierał sobie najbardziej wietrzne sztormy i na nich próbował doskonalić megaloop’y. On sam, jak i większość źródeł podaje, że jest wynalazcą megaloopa. Nawet jeżeli nie jest to do końca prawda to nie da mu się odmówić tego, że to on ten manewr wypromował. Jego nagrania z serii: „Stormjees” a w szczególności „Stormjees 3” to absolutna klasyka w świecie radykalnych lotów na kajcie. Inspiruje już trzecie pokolenie kitesurferów i pomimo upływu lat dalej jest co oglądać. Dopiero od tego momentu, czyli okolic roku 2005, możemy mówić o „bigerze” jaki oglądamy dziś. Wcześniej loty były wysokie ale tylko zawodnik obracał się dookoła latawca, od tej pory to i rider i latawiec obracają się w powietrzu na takich wysokościach (od dziesięciu do nawet 30!!! metrów). 

Dlaczego big air stał się tak popularny w ostatnich latach?

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule tego rozdziału jest złożona. Nie można wyraźnie wskazać jednej przyczyny, która powoduje taki wzrost zainteresowania lotami na kajcie. Jednym z czynników, który wpływa na popularność big air’u jest dostęp do specjalistycznego sprzętu wysokiej jakości. O ekwipunku kitesurfera chcącego uprawiać ekstremalne skoki dowiesz się więcej z dalszej części artykułu. Póki co wystarczy, że wspomnimy o absolutnej przepaści pomiędzy nowymi dedykowanymi latawcami do big air’u, a starymi modelami, uszytymi w innym celu niż loty.

Kolejnym powodem przez który dużo osób zaczyna trenować big air jest mniejszy sprawnościowy próg wejścia niż do freestyle’u czy pływania na falach. Tak już po prostu jest, aby skakać wysoko przez zenit (nie piszemy o najtrudniejszych manewrach) wystarczy odwaga, mocny wiatr i trening krok po kroku. W przypadku ujeżdżania wielometrowych fal czy prób przekładania baru za plecami odwaga może nie wystarczyć. W tych dyscyplinach trzeba wykazywać się ponadprzeciętną sprawnością i cierpliwością. 

Innym z ważnych aspektów popularności big air’u jest po prostu jego widowiskowość. Nie oszukujmy się na większości waszych „nie-kajtowych” znajomych większe wrażenie zrobi 20 metrowy lot, a nie technicznie przełapany bar nad samą taflą. I mimo, że ten drugi trick jest nieraz znacznie, znacznie trudniejszy – nie widać tego. Wielu zawodników kitesurfingowych jest tez znudzonych tym, że do niedawna zawody odbywały się głownie we freestyleu/wakestyle. Powoduje to ich przekierowanie uwagi, a gdzie uwaga gwiazd – tam uwaga „mas”.

Wcześniej wspomniane zawody to kolejny z powodów. I mimo, że organizacja zawodów w tej formule jest spowodowana popularnością to jest to miecz obosieczny. Zawody nakręcają kolejnych ludzi do śledzenia dyscypliny, a nowe twarze fanów nakręcają organizatorów i sponsorów. Dla przykładu w roku 2021 w środowisku było o wiele głośniej o zawodach cyklu BAKL, Cold Hawaii czy KOTA, niż o freestylowych przystankach pucharu świata.

Wprowadzenie na rynek urządzeń i aplikacji do mierzenia parametrów lotów spowodowało istne szaleństwo. Tysiące osób zaczęły porównywać swoje wyniki, gonić kolejne prognozy aby je poprawić. Amatorska rywalizacja napędzana jest przez producentów tych rozwiązań tak, że organizują oni eventy i zapraszają kajtowe sławy do promowania swoich marek. W Polsce doszło do naprawdę niemałego zawrotu głowy na punkcie mierzenia wysokości skoków. Niestety urządzenia te mają sporo wad, ale jeżeli napędzają ludzi do pływania to można im chyba wybaczyć :)?

Ostatnim z ważnych czynników jest większa dostępność sztormowych warunków wiatrowych od „laboratoryjnej tropikalnej suszarki”. Technologia pianek poszła tak do przodu, że ludzie z zimniejszych stref geograficznych mogą trenować niemalże cały rok. To spowodowało, że nacje takie jak Holenderska, Duńska, Polska, Niemiecka czy ludzie z Wysp Brytyjskich mogą trenować o wiele więcej dni w roku. Podnosi to ogólny poziom i wprowadza do branży nowe, nierzadko kreatywne jednostki.

Nowoczesny kitesurfing Big Air.

Wiemy już jak wyglądały początki. Teraz przedstawimy dyscyplinę taką, jaka jest obecnie. Z roku na rok przybywa zawodników big air’owych, a wraz z nimi przybywa sztuczek i pomysłów. Młode pokolenie kitesurfingu wywiera presję na „starych wyjadaczach” i prowadzi to do wielkiej gonitwy poziomów i odwagi. Jeszcze niedawno w okolicach roku 2015 najwyższym skokiem uznawanym przez społeczność kite było około 20m. Rok pózniej mówiono o 24m, teraz mówimy o ponad 35m wysokości! Nie dziwi zatem, że dla osób osiągających takie pułapy regularnie loty na 10-15m stały się „bezpiecznymi”. Zawodnicy na wysokości typowego 3-4 piętrowego bloku, dodają do swoich lotów rotacje w obie strony w obu płaszczyznach. Mało tego robią to w trakcie wykonywania megaloopa również w obie strony, nierzadko ściągając i rotując przy tym deskę. Niech zatem przemówi obraz, poniżej znajdziecie wideo z ostatniej edycji Red Bull King Of The Air:

No dobrze skoro wiemy już jak wygląda poziom sceny big air, rozbijmy sobie te spektakularne manewry na poszczególne elementy:

Skok przez zenit.

Jest to absolutna podstawa wszystkich innych manewrów. Skok przez zenit polega na zbudowaniu pomiędzy taflą wody a latawcem jak największego napięcia i uwolnienia go za pomocą deski. W trakcie wykonywania skoku przez zenit, zawodnik „senduje” latawiec w oknie wiatrowym. Sendowaniem możemy nazwać agresywne przekroczenie latawcem zenitu po pokonaniu przez niego fragmentu okna wiatrowego. W praktyce jest to po prostu dynamiczne przerzucenie latawca z halsu na którym płyniemy przez zenit. Praca deską polega na „zacięciu”. Poprawne zacięcie jest procesem skomplikowanym tym bardziej, że musimy zgrać je w czasie z pracą latawca. Zacinanie można porównać, do chęci wbicia jak największej powierzchni tylnej krawędzi (heel side) w wodę, z równoczesnym ruchem deski pod wiatr. Gdy moc pomiędzy taflą a latawcem staje się zbyt duża, aby utrzymać krawędź w wodzie, następuje wybicie. Powinno być ono zgrane w czasie z momentem, w którym latawiec przekracza zenit, ale dalej skierowany jest idealnie pionowo w górę. Praca barem również ma znaczenie, ale o jego zaciąganiu i odpuszczaniu można by napisać osobny, obszerny artykuł. Technik samego skoku przez zenit jest dużo, natomiast wszystkie krążą dookoła opisanej podstawy. Kolejnym istotnym elementem skoku jest… lądowanie. To również nie jest prosta sprawa, a im skok jest wyższy tym bardziej skomplikowane robi się lądowanie. W dużym uproszczeniu i jeszcze większym skrócie, chodzi o „wpadnięcie” pod latawiec i wykonanie nim obrotu (lub paru) nad naszą głową, tak aby delikatnie i bezpiecznie zostać odłożonym na taflę. Takie pętle kręcone latawcem do lądowania nazywamy: heliloopem oraz downloopem, w zależności od tego, którą ręką manewr jest wykonywany. 

Power-kiteloop & megaloop. 

Obecnie nie można sobie wyobrazić spotu w wyjątkowo wietrzny dzień bez osób kręcących latawcami pętle. Ruch kiedy kajt wykonuje pełen obrót w oknie wiatrowym nazywamy kiteloopem. Jeżeli w układzie pojawia się dużo siły i latawiec ciągnie ridera do przodu mówimy o power-kiteloopie. Jeżeli natomiast pętla taka będzie zwieńczeniem naprawdę wysokiego skoku przez zenit i zostanie zakręcona w momencie kiedy kajt ciągnie jeszcze w górę mówimy o megaloopie. Według niektórych riderów możemy nazywać tak kiteloopy kręcone minimum 15m nad taflą wody i takie które dają 80 lub więcej metrów horyzontalnego ciągu. Trzeba pamiętać, że zarówno kiteloop jak i megaloop kręconę są tylnią ręką! Jeżeli rider płynie w lewo, to po wybiciu się, ściągą prawą rękę. W odwrotnym przypadku, kiedy loop kręcony jest z przedniej ręki mówimy o contra-loopie. Kiteloopy i megaloopy stały się bazą pod inne o wiele bardziej skomplikowane tricki. Niektóre z nich opierają się na dodawaniu do loopa rotacji ciałem, inne do zabawy z deską (ściąganie jej, wyciąganie nogi itp.). Najlepsi z najlepszych podczas kiteloopa kręcą zarówno ciałem jak i deską. Najważniejsze z tricków przedstawimy w dalszej części tego artykułu. 

Contraloop.

Contraloop to manewr na pierwszy rzut oka identyczny do klasycznego kite/megaloopa. Kiedy przyjrzymy się bliżej, widzimy jednak różnicę. Jest ona spowodowana tym, że obrót inicjuje ręka przednia, nie jak w przypadku kiteloopa – tylna. Poza różnicą w inicjacji, są też inne. Kiteloop pokonuje krótszą drogę w oknie wiatrowym od contraloopa przez co szybciej „łapie” zawodnika i łatwiej się go ląduje. Contraloop ze względu na tor lotu i głębokość pracy kajta w oknie wiatrowym, generuje mniejszy ciąg od kiteloopa. Sztuczka ta została rozpowszechniona na świecie za sprawą Janka Grzegorzewskiego. Nasz rodak jest w świecie zawodowego big air’u, niemałą gwiazdą. To jego manewry oparte na contraloopach spowodowały prawdziwą rewolucję, a jego sztuczka z contraloopem zdobyła najwyższą note w historii King Of The Air w roku 2022. W poniższym video znajdziesz ten trick. Powiedzieć, że jest to contraloop to jak nie powiedzieć nic, ponieważ Janek dodaje do niego jeszcze cztery obroty ciałem oraz ściąga w locie deskę. Pełna nazwa tej sztuczki brzmi zatem: Boogie Cotraloop boardoff + 3 additional front rotations. Prawda, że długa nazwa :D? 

Boogie-loop, backroll-kiteloop, late back-kiteloop i inne obroty.

UWAGA! Te rotacje ciężko wykonać i wytłumaczyć!

Obroty ciałem we współczesnym „bigerze” to bardzo ważny element rywalizacji. Zawodnicy prześcigają się w tym kto zrobi więcej rotacji w trakcie kręcenia kiteloopa, kto zrobi je wyżej, ładniej, szybciej czy będąc pod najmniej spotykanym kątem. Oczywiście istnieją też obroty bez kiteloopów, które można zaliczyć do bigairu jednak klucz do nazewnictwa jest podobny. Backroll to obrót ciała o 360’ w stronę w którą płyniemy. Jeżeli płynę w lewo, to odwracam głowę przez lewe ramię do tyłu. Frontroll to rotacja przeciwna do backrolla, więc jeśli płynę w lewo to odwracam głowę w prawo, w stronę swojego prawego barku i robię pełną „trzysta-sześćdziesiątkę”. Zasada jest taka, że kiteloop pomaga dokręcić backrolla, ale w pewien sposób hamuje frontrolla. Contraloop pomaga natomiast dokręcić rotacje frontrollową, ale utrudnia backrolla. Nie oznacza to, że nie spotyka się frontrolli z kiteloopami. Wręcz przeciwnie, mimo swojej trudności frontroll do góry nogami połączony z kiteloopem jest trickiem pożądanym przez zawodników i ma swoją nazwę – Boogieloop. Jeżeli mówimy o frontrollu do góry nogami z contraloopem (czyli tej „łatwiejszej” wersji) to nazywamy taki manewr – Boogie-contraloopem. Poza rotacjami frontrollowymi, popularne są kombinacje loopów z backrollami (contraloopy z backrollami, obecnie praktycznie nie występują, ze względu na przerażająco wysoki poziom trudności). Jeżeli robimy kiteloopa w trakcie robienia backrolla mówimy wtedy o backroll-kiteloopie. Kiedy backroll jest dodawany po loopie, mówimy o Late back- kiteloopie. 

Ależ to wszystko skomplikowane… Niestety mnogość kombinacji przytłacza i tylko śledzenie zwodów oraz filmików zawodników pomaga się w tym lepiej zorientować. Dlatego trzymajcie kolejny filmik Janka Grzegorzewskiego, na którym aż roi się od manewrów z rotacjami. Jeżeli czujesz się słabo zorientowany/ana to spróbuj zatrzymywać filmik i korzystając ze zdobytej wiedzy, samodzielnie nazywać tricki Janka.

Board off, one foot i inne „zabawy” z deską.

Tak jak pisaliśmy już wcześniej deska również bierze aktywny udział w „bigerze”. Kiedyś dużo zawodników ubierało buty tak aby móc lepiej utrzymać krawędź i w efekcie wyskoczyć wyżej. Obecnie trend ten jest zupełnie odwrotny. Większość riderów i riderek używa desek ze strapami tak aby móc swobodnie ściągać deskę w trakcie lotu. Mnogość kombinacji jest większa niż w przypadku rotacji, dlatego przedstawimy tylko najważniejsze. Board off to całkowite zdjęć deski z nóg. Można deskę złapać za rączkę, fina lub krawędź. Nie ma to znaczenia o ile deska została zdjęta z obu stóp i założona z powrotem przed lądowaniem. One foot to sztuczka podczas której tylko jedna noga opuszcza strapa. Tic-tak to board off z dodatkowym obrotem deską przed sobą. Rodeo to sztuczka podczas której zdejmujemy deskę, następnie wkładamy ją między nogi. W efekcie wygląda to trochę jak ujeżdżanie byka, stąd nazwa. Poniżej znajdziesz wideo które tłumaczy board off’y. 

Latawce do Big Air.

Sprzęt stanowi nieodłączną część naszego sportu. Aby być najlepszym freestylowcem, ścigać się, czy wysoko latać, warto zaopatrzyć się w „maszynę” dedykowaną. Współcześnie w świecie lotów na kajcie dominuje parę latawców. Nie będziemy pisać który z nich jest lepszy, który gorszy ale napewno te najlepsze znajdziesz w naszym sklepie kitesurfingowym 🙂 Jeśli chcesz się poradzić w temacie doboru sprzętu zapraszamy do kontaktu! Śmiało pisz lub dzwoń do nas. 

Tagi

Tagi przypisane do tego artykułu: Kitesurfing.